France, Provence, Côte d’Azur, ouiii…! Śmiem twierdzić, że to jeden z najpiękniejszych rejonów Europy i często marzę, że na starość przeprowadzę się właśnie tam, będę siedzieć na tarasie z widokiem na lawendowe pola i popijać czerwone wino…
A więc, Marsylia. Muszę przyznać, że doznałam niemałego szoku, gdy po przyjeździe okazało się, że miasto nie do końca wpisuje się w mój idylliczny opis. No cóż, Monte Carlo, to to na pewno nie jest. Trochę brudno, miejscami niebezpiecznie, Francuzów raczej niewielu, i kilka dzielnic określiłabym mianem nawet niebezpiecznych. Życie nocne raczej nie istnieje. No i jest trochę drogo. Marsylia nie jest jakaś ogromna i transport jest całkiem niezły, my głownie używaliśmy metra ( mają 2 linie) i autobusów. I oczywiście nie zniechęcajcie się! Marsylia ma także swoje magiczne zakątki, my wyjątkowo staraliśmy się utrzymać cały wyjazd w francuskim klimacie i dzielnie każdego ranka żywiliśmy się croissantami, a na kolację wcinaliśmy bagietki z Camembertem!
Udało mi się dorwać tanie bilety (30 GBP w dwie strony Ryanairem z Londynu) i znaleźć przyzwoity hotel w atrakcyjnej cenie (Montempo Marseille Centre Euromed za 15GBP/os/noc), więc nie było czasu na narzekanie, trzeba było wykorzystać wyjazd na maxa!
Co więc zobaczyć będąc w Marsylii?
Po pierwsze – Les Calanques de Marseille.
Wystarczy wyjechać kawałeczek za miasto i… tam zaczyna się raj! Dojechać można tam miejskim autobusem (tak jak zrobiliśmy my – 24h bilet na metro i autobusy kosztował 5Euro), albo oczywiście samochodem. Jedno jest pewne, wspaniałe widoki po drodze – gwarantowane!
Nad wybrzeżem rozpościerają się przeróżne “Calanques”: Calanques de Calalonque, Calunques de Sormiou, Calanque de Sugiton, czy Calanque de Morgiou. Warto udać się też do pobliskiego miasteczka Cassis, które jest istną kwintesencją prowansalskiej wioski!
Klimat panował ten zdecydowanie inny, niż w samym centrum Marsylii. Morze, wzgórza, uśmiechnięci turyści i serdeczni miejscowi. Po 2 godzinach łagodnej wspinaczki (ale trwała ona tak długo tylko ze względu na co 20metrowe postoje na zdjęcia!) jesteśmy na samej górze…Panorama zapierała dech w piersiach!
Z naszego wzgórza mieliśmy idealny widok (dokładnie na wprost!) na słynny Chateau d’If położony na najmniejszej z 4 wysp archipelagu Frioul. Początkowo była to twierdza, następnie przekształcona została w wiezięnie, ale sławę zdobyła w zasadzie dzięki powieści Alexandra Dumas “Hrabia Monte Cristo”. Wyspa oddalona jest o 3,5 km od Portu Vieux, sama w sobie nie oferuje zbyt wielu atrakcji, aczkolwiek widok na port podobno robi wrażenie!
A co warto zobaczyć w centrum miasta?
Na pewno MuCEM, czyli Musee des civilisatons de l’Europe & de la Mediterranee.
Muzeum jest wyjątkowo nowoczesne, co widać już z zewnątrz! Tak, to ta srebrna bryła, gdyby ktokolwiek miał wątpliwości.
Vieux Port – Stary Port stanowi kultowe miejsce na mapie Marsylii i ulubiony punkt turystyczych wycieczk. Nie bez powodu. To wokół niego koncentruje się życie miasta, muszę przyznać, że był dość urokliwy! Wzdłuż promenady znajdziecie wiele francuskich restauracji i winiarni, skąd będziecie mogli podziwiać zachód słońca, taki jak ten 😉
Podobnie jak wiele innych fracuskich miejscowości, także Marsylia ma swoją bazylikę!
Notre Dame de la Garde jest najwyższym punktem Marsylii i położona jest zaledwie 1km od Portu Vieux. Warto urządzić sobie spacer, podziwiając po drodze uroki prowansalskiej architektury! Nam tego dnia niestety nie dopisywała słoneczna pogoda, ale widok z góry i tak był przepiękny! Ci, którzy interesują się bardziej historią & architekturą prawdopodobnie będą chcieli zobaczyć jak wygląda bazylika również od środka 😉
Podsumowując, Marsylia może i nie dołączyła do grona moich ulubionych miast, ale jeśli będziecie mieli okazję lecieć – lećcie! Stamtąd jest już rzut beretem do np. Nicei, gdzie jest o wiele piękniej! A Lazurowe Wybrzeże jest cudowne i pojechać tam przynajmniej raz powinien każdy!
À plus tard! 😉
Leave A Reply